Dziedzictwo religijne Polski. Spotkanie w Licheniu

Wydarzenie realizowane w ramach projektu “Zwiedzaj – Edukuj – Działaj” sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021-2030.

Grupa 40 osób spotkanie w Licheniu rozpoczęła od referatu wprowadzającego w historię tego fascynującego miejsca. Po referacie obyła się długa dyskusja historyczna wprowadzająca w temat całego wydarzenia – „Od chrztu Polski do papieża Polaka. Dziedzictwo religijne Polski – jak się kształtowało, co nam dało, co z tym zrobimy?”. Wiele ciekawy uwag i refleksji nad tym, jak w tym miejscu można niczym w lustrzanym odbiciu obserwować historię Polski i świata. A dlaczego akurat w Licheniu warto zagłębić się w taką tematykę? Wyjaśnienie poniżej.

Rzecz o Licheniu

Licheń Stary to miejscowość położona w Wielkopolsce nad Jeziorem Licheńskim, do końca 2011 roku znana jako Stary Licheń. Istnienie Lichenia jest potwierdzone od co najmniej 1151 roku, gdy w połowie drogi między Grąblinem a Licheniem postawiony został granitowy krzyż znaczący szlak z Kalisza do Kruszwicy. Z 1232 roku pochodzą pierwsze wzmianki o lokalnych duchownych, a parafia św. Doroty Panny i Męczenniczki powstała w 1415 roku. Licheń otrzymał prawa miejskie w XV wieku, a utracił je przed końcem XVI wieku na skutek całkowitych zniszczeń w czasie potopu szwedzkiego oraz braku późniejszego rozwoju miasta. Dopiero w 1728 roku odbudowano zniszczoną świątynię. Mieszkańcy Lichenia przelali krew za Ojczyznę – w czasie potopu szwedzkiego, ale też w czasie powstania styczniowego oraz niemieckiej okupacji.

Najbardziej znany jest jednak Licheń ze względu na swoje znaczenie religijne ze względu na objawienia maryjne. Historia zaczyna się w czasie bitwy pod Lipskiem w 1813 roku, gdy ranny polski żołnierz Tomasz Kłossowski, walczący w szeregach Napoleona, modlił się o ratunek do Matki Bożej. Ukazała mu się w koronie na głowie, w amarantowej sukni, w złocistym płaszczu, na którym widniały korona cierniowa, bicze, gwoździe, włócznia – symbole Męki Pańskiej. Co wyjątkowe, na wysokości piersi Matki Bożej znajdował się Orzeł Biały. W tym objawieniu Tomasz Kłossowski został zapewniony, że nie umrze na obcej ziemi i otrzymał zadanie odnalezienia przedstawienia zawierającego wizerunek Maryi z tegoż objawienia.

W 1836 roku, a więc dwadzieścia trzy lata później, to zadanie zostało wypełnione. Tomasz Kłossowski natknął się na obraz umieszczony w przydrożnej kapliczce we wsi Lgota pod Częstochową, do której pielgrzymował. Właściciel tego obrazu zgodził się na zabranie go przez Tomasza Kłossowskiego, który przechowywał go najpierw w swoim domu w Izabelinie, a następnie, w 1844 roku umieścił obraz na sośnie w Lesie Grąblińskim nieopodal Lichenia.

Sześć lat później, w maju 1850 roku, doszło do kolejnej interwencji Matki Bożej, która ukazała się Mikołajowi Sikatce, starszemu pasterzowi, który lubił modlić się pod obrazem umieszczonym przez Tomasza Kłosowskiego w lesie. Maryja ukazała się trzykrotnie i wygłosiła orędzie, w którym wezwała do nawrócenia, pokuty i modlitwy różańcowej, zerwania z grzechami okolicznej ludności polegającymi na pijaństwie i lekceważeniu udziałowi w Mszach świętych oraz przepowiedziała nadejście epidemii i wojen. Obiecywała również Polakom opiekę w najtrudniejszych dla narodu chwilach, odrodzenie Polski oraz domagała się budowy wielkiej świątyni. Ludzie jednak nie przyjęli tego orędzia – okoliczni mieszkańcy i włodarze nie uwierzyli staremu Mikołajowi, a wątek narodowy przekazu tak bardzo nie spodobał się zaborcom, że wtrącili go na pewien czas do więzienia i poddali torturom, lecz nie złamali jego wiary. W 1852 roku Europę, w tym Wielkopolskę, zdziesiątkowała epidemia cholery. Dopiero wtedy ludzie przypomnieli sobie orędzie Maryi, jakie ogłosił Mikołaj Sikatka i zaczęli pielgrzymować do obrazu w Lesie Grąblińskim i prosić o ratunek. Dochodziło do uzdrowień, a Licheń zyskiwał coraz większe uznanie jako miejsce szczególnych łask.

Proboszcz ks. Florian Kosiński spisał w 1852 roku raport. Jest to najstarsze źródło historyczne potwierdzające fakt objawień i ich treść: „Od kilku lat w parafii Licheń znajdował się w borze, pod wsią Grąblin, obraz Matki Boskiej, na sośnie przybity przez jednego z parafian tutejszych, już zmarłego. W tymże boru, w bliskości obrazu, pasterz bydła z pomienionej wsi, od dwóch lat miał widywać osobę nieznaną, jakoby z innego świata, która za pośrednictwem tegoż pasterza starała się zachęcać lud tutejszy do prawdziwej pokuty, odmiany dotychczasowego, z wielu miar nagannego życia, z poleceniem zebrania na trzy Msze św. jałmużny z całej parafii, na uproszenie od Boga odwrócenia wiszących kar i chorób nad występnymi – przestrzegając zarazem, aby obraz wspomniany z miejsca tego, na ustroniu, bo tylko nad ścieżką położonego, został przeniesiony na inne dla zabezpieczenia go od zniewag niewiernych, które w boru przytrafić się mogły i spełniać bez świadków, a następnie bez obawy kary. Polecenie to i zachęcenie miała ponawiać po kilka razy. Badany później tenże pasterz przez wójta Gminy miejscowej zeznał to samo do protokółu. Następnie odesłany przez tegoż do wojennego Naczelnika Powiatu [w Koninie] ponowił takie zeznanie”.

Jeszcze w 1852 roku, po uzyskaniu zgody biskupa, przeniesiono obraz Matki Bożej z lasu do postawionej przez zarządcę majątku Licheń Ignacego Wiśniewskiego przy drodze kapliczki. Kapliczka ta przetrwała do 1943 roku – zniszczyli ją wtedy Niemcy. Bardzo szybko, jeszcze w 1852 roku, obraz trafił do małego kościoła Matki Bożej Częstochowskiej, a następnie do nowo wybudowanego kościoła św. Doroty, gdzie znajdował się niemal 150 lat.

Powoli wizerunek Matki Bożej zaczął być uznawany za cudowny. Przylgnęły do niego określenia: Matki Bożej Licheńskiej oraz Bolesnej Królowej Polski. Przynosił też nadzieję Polakom na wyzwolenie z zaborów. Po upadku powstania styczniowego elementy narodowe zostały jednak zakryte srebrną sukienką. Dochodziło w Licheniu do licznych uzdrowień, a w „Księdze Łask” do wybuchu II wojny światowej znalazło się około 30 tysięcy wpisów wiernych wdzięcznych za uzyskanie za przyczyną cudownego wizerunku łaski.

Oryginalny obraz

W okresie dwudziestolecia międzywojennego, w latach 1921-1924, w Licheniu przebywał Stefan Wyszyński, ówczesny kleryk. Był bardzo słabego zdrowia, a jego stan nie pozwalał na przyjęcie święceń kapłańskich. Do Lichenia trafił na rekonwalescencję. Zajął się spisywaniem świadectw uzdrowionych w tym miejscu i modlił się, by mógł odprawić chociaż jedną Mszę świętą w życiu. Jego stan zdrowia się poprawił na tyle, by rzeczywiście mógł przyjąć sakrament kapłaństwa. Matka Boża Licheńska była zawsze bliska jego sercu i twierdził, że „zawdzięcza jej swoje kapłaństwo”.

W czasie niemieckiej okupacji obraz ukryto. Doszło też w 1944 roku do nietypowego zdarzenia. W Licheniu znajdował się bowiem obóz szkoleniowy dla Hitlerjugend. Wychowawczyni wpajała niemieckiej młodzieży narodowosocjalistyczną chrystianofobię i posunęła się nawet do strzelania do znajdującego krucyfiksu. Według przekazów jeszcze tego samego dnia zginęła w nalocie w wyniku samolotowego ostrzału, a jej śmiertelne rany miały odpowiadać dziurom, jakie zrobiła w krucyfiksie pistoletem.

Od 1949 roku parafię licheńską mają w pieczy księża marianie. Im Licheń zawdzięcza nie tylko powrót do dawnej świetności, ale też nieporównywalnie większy wzrost znaczenia jako ośrodek kultu maryjnego. W związku z obchodami jubileuszu Tysiąclecia Chrztu Polski episkopat poprosił urzędującego wtedy papieża Pawła VI o wydanie dekretu koronacyjnego dla Cudownego Obrazu Matki Bożej Licheńskiej. Papież nadał obrazowi nazwę „Maryja – Bolesna Królowa Polski” i wyraził zgodę na to działanie i w 1967 roku obraz ukoronował koroną papieską ówczesny prymas Stefan Wyszyński. W uroczystości wzięła udział wielka rzesza duchownych i wiernych świeckich, licząca około 100-150 tys. osób. Wydarzenie to było przełomowe dla znaczenia sanktuarium. Do tego czasu Licheń znany był tylko w diecezji włocławskiej. Dzięki koronacji usłyszała o nim cała Polska i świat, co przyczyniło się na początek ogromnego ruchu pielgrzymkowego. Co więcej, fakt organizacji tak dużych uroczystości jest postrzegany jako pośrednie uznanie przez władze kościelne tutejszych objawień. Rok po koronacji poświęcono także źródełko wody dla pielgrzymów. Przy źródełku miało dojść do cudownego uzdrowienia niewidomej od dwunastu lat kobiety z Pąchowa.

Zakon księży marianów rozpoczął zgodnie z orędziem maryjnym z 1850 roku budowę wielkiej świątyni. Wzniesiono ją w latach 1994-2004, finansując ją z datków wiernych. Budowę rozpoczął nuncjusz papieski arcybiskup Józef Kowalczyk przez poświęcenie placu budowy. Proboszcz Eugeniusz Makulski odprawił miesiąc później na placu budowy Mszę świętą, poświęcił narzędzia pracy i wbił pierwszą łopatę. 25 maja 1995 roku odbyła się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego przez prymasa Józefa Glempa. Kamień węgielny, poświęcony przez papieża Jana Pawła II przybył z Watykanu, a pochodził z grobu św. Piotra. W 1999 roku budowę odwiedził Jan Paweł II. W 2005 roku kościół uzyskał tytuł bazyliki mniejszej. 2 lipca 2006 roku wniesiono do niego Cudowny Obraz Matki Bożej Licheńskiej. Obecnie Bazylika Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej jest największą świątynią w Polsce i jedną z największych na świecie – ustępuje jedynie pod pod względem powierzchni sześciu kościołom, pod względem wysokości kopuły czterem, a pod względem wysokości wieży jednemu. Warto podkreślić, że w podziemiach znajduje się między innymi kaplica 108 błogosławionych męczenników II wojny światowej. W tym gronie znajdują się narodowcy: ks. Roman Archutowski (zwolennik ONR, współdziałał z NSZ), ks. Bronisław Komorowski (orędownik polskości Gdańska), ks. Narcyz Putz (członek Ligi Narodowej i polonizator Bydgoszczy), ks. Kazimierz Sykulski (poseł narodowy) oraz Poznańska Piątka – Czesław Jóźwiak, Edward Kaźmierski, Franciszek Kęsy, Edward Klinik, Jarogniew Wojciechowski.

Historia sanktuarium licheńskiego zdaje się być w pewien sposób spleciona z dziejami Polski. Malutki Licheń przeżywał te same udręki, jakie spadły na cały Naród – potop szwedzki, zabory, niemiecką okupację, czarne lata komunizmu. Jednak w Licheniu pojawiło się także to unikalne źródło nadziei dla Polaków, wynikające z orędzia Matki Bożej. Jej wizerunek z Orłem Białym na piersi jest bowiem szczególny i w szczególny sposób podkreśla umiłowanie Maryi do naszej Ojczyzny. To głęboka zachęta do splatania ze sobą służby Bogu i Polsce, tak, jak przed II wojną światową rozumieli to polscy narodowcy: „Polacy są Narodem jednolicie i głęboko katolickim. Myśl narodowa Polski budowana jest na prawdach katolickich, a myśl religijna polska przepojona jest duchem miłości dla Narodu. Dlatego rolą naszego Narodu jest stworzyć cywilizację prawdziwie chrześcijańską i prawdziwie narodową zarazem.

Zwiedzanie – „Licheń – niezwykła historia”

W sobotę, znając już zarys historyczny, grupa 40 osób udała się na zwiedzanie. Piękna zimowa aura ukazująca wieżę sięgająca nieba i wspaniała Bazylika – tak w kilku słowach można opisać pierwsze wrażenia uczestników wydarzenia. Podczas zwiedzania poznali oni ciekawą historię Bazyliki, objawień i ich patriotycznego charakteru. Bazylika w Licheniu zrobiła na pielgrzymach ogromne wrażenie – zarówno wewnątrz jak i z zewnątrz. Uczestnicy, dzięki przewodnikowi, poszerzyli swoją wiedzę o historie objawień, historie obrazu Matki Bożej, jak również historie sanktuarium w Licheniu. Historia ukazała niezwykłe połączenie wiary i religii z patriotyzmem i oddaniu swojemu narodowi i ojczyźnie. Po zwiedzaniu grupa uczestniczyła we Mszy Św. Niestety z uwagi na warunki pogodowe uczestnikom nie dane było zobaczyć miejsca samych objawień w pobliskim lesie gdyż było zamknięte dla zwiedzających.

Katolicyzm a polskość – rozwój narodu polskiego za pomocą dziedzictwa religijnego Polski

W sobotnie popołudnie, po podsumowaniu zwiedzania z przewodnikiem, uczestnicy wysłuchali ciekawego referatu: „Katolicyzm a polskość – rozwój narodu polskiego za pomocą dziedzictwa religijnego Polski”. Niektórzy nie zdawali sobie sprawy z tego jak bardzo i na jak wielu płaszczyznach katolicyzm i polskość są ze sobą połączone. Jak bardzo? Warto się temu przyjrzeć.

Nie ma jednoznacznej definicji kultury, a w dyskursie krążą różne jej znaczenia, zwracające uwagę na rozmaite aspekty tego pojęcia. W namyśle nad sprawami narodowymi pod pojęciem kultury należy rozumieć zbiór obejmujący całość dorobku materialnego i duchowego danego społeczeństwa. Oznacza to, że kulturę tworzą takie zjawiska, jak język, instytucje życia, prawo, przejawy działalności gospodarczej, opowieści, obyczaje, zwyczaje, normy moralne i etyczne, sztuka, architektura, rzemiosło, symbole, czy wreszcie religia.

Nie ulega wątpliwości, że tak rozumiane pojęcie kultury jest nierozerwalnie związane z pojęciem narodu. W myśli narodowo-demokratycznej kultura jest spoiwem łączącym ludność o wspólnym – prawdziwym lub wyobrażonym – pochodzeniu etnicznym w lud bądź narodowość. W endeckiej tradycji elementem wyznaczającym ewolucję społeczeństwa z poziomu kulturowo-etnicznej narodowości, ludu lub etni (różni myśliciele na różny sposób określali ten sam etap rozwoju narodowego), na poziom ukształtowanego narodu jest upolitycznienie – zdolność grupy do skoordynowanego działania zbiorowego ukierunkowanego na określony cel. Ideałem jest idące w parze z upolitycznieniem upaństwowienie – posiadanie przez naród własnego państwa narodowego, oraz demokratyzacja rozumiana jako rozszerzenie poczucia obywatelskiego i odpowiedzialności za wspólny los narodu na szerokie masy.

Kultura jest najbardziej widocznym przejawem życia, charakteru i odrębności narodowości czy też narodu wyrażanym w jego twórczości, kanonach sztuki, rzemiośle, architekturze, ubiorze, kuchni, zwyczajach, języku, formach ustrojowych, zasadach życia wspólnoty, prawie, jak również etyce, religijności i pobożności. Analizując powyższy, niepełny, zbiór kategorii, dokonuje się opisu kultury danego narodu. Niekiedy występują na terytorium narodowym różnice regionalne w kulturze, stanowią one jednak zazwyczaj lokalne wariacje na temat kultury ogólnonarodowej. Są one jej ubogaceniem i urozmaiceniem, lecz nie konkurencyjną alternatywą wobec niej. Kultura jest też zjawiskiem pozwalającym odróżniać narody od siebie – nie ma narodów o identycznych kulturach, byłyby bowiem wtedy tym samym narodem; nie ma również narodu o więcej niż jednej kulturze, nie byłby wtedy jednym narodem.

Religia jawi się jako fundamentalny element kulturotwórczy, przenikający bodaj każdą płaszczyznę aktywności kulturowej. Niezależnie od omawianej dziedziny, zawsze dostrzegać będziemy wpływy religii uznawanej przez naród za narodową. Dotyczy to nawet tak z pozoru nieoczywistych obszarów, jak kuchnia narodowa. Nawet w tym obszarze źródło religijne oddziałuje nie tylko na to, jakie potrawy są spożywane, ale także kiedy – wprowadzając szczególne okresy postne oraz świąteczne. Religia wpływa na ubiory, wprowadzając pewne zasady skromności czy określone nakrycia głowy, a także biżuterię, często zawierającą symbole religijne. Określa również zakazy, uznając niektóre ubiory za nieadekwatne, nieskromne czy gorszące. Religia oddziałuje na architekturę, a budownictwo sakralne jest zawsze jedną z najważniejszych i najbardziej okazałych dziedzin architektury narodowej. To przydrożne kapliczki, świątynie, ale też wielkie kompleksy wznoszone do celów religijnych wypełniają terytorium narodowe nadając mu specyficznego kolorytu, ale nierzadko też świadczą o kulturze danego narodu na wiele wieków i tysiącleci po tym, jak sam naród zniknie z areny dziejów. Religia zakrada się także do języka, przybierając formę różnego rodzaju pozdrowień, zwrotów, przysłów, czy powiedzeń, a także warunkując użycie określonych słów. Religia jest także nieskończonym źródłem inspiracji dla wszelkiej maści artystów, a przedstawienia religijne i sztuka sakralna, podobnie jak budownictwo, są ważnym świadkiem narodowej tożsamości. Zwyczaje obchodzone przez dany naród, jego kalendarz obrzędowy i same obrzędy związane z cyklem życia i roku także wynikają w dużej mierze z narodowej religii, która chociażby określa sposoby zawierania małżeństw czy pochówków. Wreszcie, religia jest także źródłem narodowych mitów, wzorców etycznych, nauk moralnych i jej duch w zdrowym narodzie przenika także jego formy ustrojowe i prawne.

„Od chrztu Polski do papieża Polaka – dziedzictwo religijne Polski”

Niedziela rozpoczęła się od porannej Mszy Św. Następnie uczestnicy podsumowali cały weekend zwłaszcza skupiając się na kontynuacji tematu dziedzictwa religijnego Polski. Przy moderacji osoby odpowiedzialnej za przygotowanie merytoryczne wydarzenia grupa skupiła się na wątkach z piątkowej dyskusji, która została zebrana do jednego spójnego artykułu przedstawionego poniżej.

Jan Matejko, „Zaprowadzenie chrześcijaństwa”

Wraz z chrztem Mieszka i rozpoczęciem procesu budowania Państwa Polskiego lokalne kultury plemienne Polan, Wiślan, Ślężan, Pomorzan i innych Słowian zostały włączone w jeden organizm i poddane jednakim prądom unifikacyjnym, których kołami zamachowymi była z jednej strony monarchia Piastów, z drugiej Kościół. Rozpoczęte w X wieku doświadczenie jednego państwa i jednej, nowej, religii stały się kamieniem węgielnym kultury, którą dziś znamy jako kulturę polską. Współczesna Polska nie istnieje w oderwaniu od przeszło tysiącletniego dziedzictwa zapoczątkowanego przez, jeszcze polańskich, władców.

Wpływ Kościoła i jego religii na tworzącą się kulturę jest nie do przecenienia. Oddziaływanie to spenetrowało najgłębsze zakamarki duszy narodu i przekształciło wszystkie dziedziny jego życia.

Katolicyzm, co najważniejsze, wpisał życie narodowe w logikę zbawienia podporządkowując sprawy polityczne, społeczne i osobiste celom ostatecznym. Ten paradygmat powinien oddziaływać na życie Polaków oraz wpływać na kroki podejmowane przez decydentów. Prawo państwowe winno być nasycone katolickością, a tworzone przepisy nie mogą być sprzeczne z religią. Wręcz przeciwnie, katolicyzm domaga się projektowania prawa odpowiadającego zasadom z niego wypływających – tyczy się to nie tylko spraw obyczajowości, ale także gospodarki czy ustroju. Wiara w życie wieczne pozwala na podejmowanie najwyższych poświęceń i przyjmowanie męczeństwa, które nie są obce narodowi polskiemu.

Wielkie znaczenie w procesie narodotwórczym Polaków odegrała katolicka nauka moralna. Społeczeństwo nie może istnieć bez wspólnych definicji, bez jednakowego rozumienia podstawowych pojęć, takich jak chociażby dobro i zło. Katolicyzm wytyczył jasne granice moralne, pokazał, co jest dobrem, a co złem. Dzięki tej podstawie moralnej możliwa było budowa jednolitego narodu o wspólnej w toku dziejów aksjologii. Co niezwykle ważne, uznano, że człowiek potrzebuje życia w narodzie, bo dzięki niemu uzyskuje przestrzeń do realizacji dobra. Fakt ten doprowadził do XX-wiecznej konstatacji narodowców głoszących, że służba narodowi jest nieomal konieczna do uzyskania zbawienia. Pisano: „Cel nadprzyrodzony człowieka – zbliżenie się do Boga – może być osiągnięty tylko przez najwyższy rozwój wartości duchowych jednostki. Najwyższy poziom rozwoju duchowego zdobywa zdrowa duchowo i fizycznie jednostka przez pracę dla Narodu, która rozwija szlachetne, bezosobiste wartości charakteru, zmusza umysł do osiągnięcia najwyższego poziomu” oraz „ten tysiącletni związek jednostki z Narodem nakazuje tym bardziej każdemu Polakowi pojmowanie pracy dla Polski, jako warunku do osiągnięcia pełnego rozwoju własnych wartości duchowych, rozwoju, przybliżającego człowieka do jego celu ostatecznego – Boga”.

Kościół wyjaśnił również inne pojęcia podstawowe, takie tak człowiek, rodzina, małżeństwo, mężczyzna, kobieta, społeczeństwo, naród czy państwo. Określił także właściwe relacje między nimi oraz wzajemne prawa i obowiązki. Ta chrześcijańska antropologia i socjologia stanowią fundamenty jednolitego, sprawnie funkcjonującego organizmu narodowego. Współcześnie siły wrogie katolicyzmowi usiłują redefiniować te pojęcia i wprowadzają terminologiczny zamęt. Celem tych działań jest likwidacja narodu przez przekształcenie go w amalgamat wyobcowanych, zagubionych jednostek, którymi ponadnarodowe rządy, opętane ideologią kliki, globalistyczne grupy interesu lub transnarodowe korporacje będą mogły z łatwością sterować. Obrona katolickiego rozumienia podstawowych pojęć społecznych jest jednocześnie obroną podstaw narodowego bytu.

Katolicyzm wytworzył nowe lub schrystianizował stare słowiańskie zwyczaje i obyczaje dając podstawy dla wielu tradycji, bez których trudno wyobrazić sobie Polskę. Bogata obrzędowość świąt Bożego Narodzenia, jak również wielkanocnych jest przykładem takich właśnie zwyczajów. Ale takich świąt i obyczajów jest znacznie więcej. Polski cykl roku oparty jest na kalendarzu liturgicznym Kościoła, poszczególne okresy, jak i dni tygodnia mają swoją logikę i określone praktyki. Również w języku katolicyzm zaznacza mocno swoją obecność, czy to w tradycyjnych pozdrowieniach „Szczęść Boże”, „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, czy w różnego rodzaju powiedzeniach i przysłowiach.

Fundamentalne jest również narodotwórcze oddziaływanie samego Kościoła, który w czasach budowy polskiej państwowości pełnił role administracyjne i oświatowe. Bez średniowiecznych biskupstw, klasztorów, uczonych mnichów, piśmiennictwa, rzymskich tradycji prawnych, których nosicielem był Kościół, proces państwotwórczy byłby znacząco utrudniony. Kościół kształcił narodowość, kształcił i rozwijał sam język narodowy.

Istotną rolę odgrywa kult świętych. Istnienie wielkich świętych polskiego narodu wpływa na religijność i postawy Polaków, a niekiedy nawet na myśl polityczną kształtującą się w łonie narodu. W legendzie o rozczłonkowaniu i cudownym zrośnięciu się szczątków biskupa św. Stanisława już w średniowieczu upatrywano zapowiedzi scalenia Polski w jedno królestwo po rozbiciu dzielnicowym. Nie sposób nie dostrzec analogii bardziej współczesnej, związanej z endeckim pojęciem i postulatem wszechpolskości – łączności Polaków z trzech zaborów i dążenia do ponownego połączenia rozdartej Ojczyny. Ruch narodowy dał Kościołowi pewną grupę świętych i błogosławionych, wśród których są św. Maksymilian Maria Kolbe (patron Młodzieży Wszechpolskiej), Błogosławiona Poznańska Piątka (młodzi narodowcy, męczennicy, bł. bł. Czesław Jóźwiak, Edward Kaźmierski, Franciszek Kęsy, Edward Klinik, Jarogniew Wojciechowski), bł. ks. Roman Archutowski (męczennik, zwolennik ONR), bł. ks. Narcyz Putz (męczennik, członek Ligi Narodowej, polonizator Bydgoszczy), bł. ks. Kazimierz Sykulski (męczennik, poseł). Mocny światopogląd narodowy wyrażał również teolog narodu, bł. prymas Stefan Wyszyński.

Podkreślić trzeba polityczną lub metapolityczną rolę katolicyzmu. Katolicyzm ukształtował pewnego rodzaju posłannictwo Polski jako chrystianizatora wschodu oraz rolę „przedmurza” chrześcijaństwa wobec zagrożeń: turańskiej Rosji, islamu, bolszewizmu. W najcięższych dla narodu czasach to Kościół i katolicyzm pełniły rolę opoki, która pozwalała tożsamości polskiej trwać. Było tak w czasach zaborów, gdy katolicyzm odróżniał Polaków od protestanckich i prawosławnych zaborców; było tak w czasach wojny z bolszewikami, gdzie katolicyzm jasno przeciwstawiany był nadchodzącemu ze wschodu czerwonemu bezbożnictwu; było tak w czasie okupacji, gdy duchowni nieśli pociechę ciemiężonej ludności, konspiratorom, więźniom obozów i powstańcom; wreszcie było tak w czasach komunizmu, gdy wokół Kościoła i katolicyzmu jednoczyła się opozycja antykomunistyczna. Narodowcy nie odżegnywali się od tego dziedzictwa, przeciwnie – wyrażali wolę budowy epoki chrześcijańskiego nacjonalizmu i zdobycia wschodu Europy dla zorganizowania narodów słowiańskich w cywilizacji chrześcijańskiej. Należy podkreślić również obecność zagrożenia niemczyzną i niemieckim bizantynizmem oraz rozkładowego wpływu cywilizacji żydowskiej – przeciwko nim także zaporą winien być katolicyzm. We współczesnym świecie zagrożenia te wracają w nieznanych do tej pory formach, pojawiły się też nowe, związane z powszechnym upadkiem cywilizacji łacińskiej, osłabieniem Kościoła i prądami degeneracyjnymi płynącymi z post-Zachodu. Nową formą antykatolickiego bizantynizmu zdaje się być Unia Europejska owładnięta federacyjnymi dążeniami i ideologicznym amokiem.

Społeczne znaczenie formacji katolickiej, a zarazem fundamentalną rolę katolicyzmu w procesie narodotwórczym podkreślił prezes Stronnictwa Narodowego w latach 1928-1937 Joachim Bartoszewicz w swoim „Podręcznym słowniku politycznym”. Pisał, że katolicyzm to nie tylko wiara i duchowość, ale: „Jest to także powszechna organizacja wiernych pod władzą hierarchjj duchownej, z papieżem, jako Głową Kościoła, na czele. Ta organizacja oparta jest na pierwiastkach rzymskiego prawa i łacińskiej cywilizacji. To też katolicyzm, szerząc się wśród pogan i niewiernych, szczepił wśród nich, wraz z zasadami wiary Chrystusowej, podstawowe ideje cywilizacji romańskiej. To romańskie znamię katolicyzmu nadaje mu, poza mocą religji, specjalne znaczenie polityczne, społeczne i kulturalne. Szczególniej przy bezpośrednim zetknięciu się narodów katolickich z innowiercami, z protestanckimi lub schizmatyckimi sąsiadami, polityczno-społeczne znaczenie katolicyzmu przejawia się w najpełniejszej formie. Katolicyzm staje się wówczas nietylko wyrazem wiary i religijnego posłuchu, ale także przejawem rzymsko-chrześcijańskiej cywilizacji, przeciwstawiającej się cywilizacjom innym, opartym na pierwiastkach prawnych germańsko-protestanckiego lub wschodnio-bizantyńskiego typu. Tak się rzecz ma np. w Polsce, gdzie katolicyzm stał się niezbędną formą narodowego życia, ostoją przeciw niemczyznie i wschodniemu rosyjskiemu barbarzyństwu, krzewicielem podstaw łacińskiej kultury i rzymskiego prawa. Na kresach Polski, tak zachodnich, jak i wschodnich, katolicyzm wśród ludności był zewnętrzną cechą polskości nawet wtedy, kiedy słabło poczucie polskiej narodowej odrębności. Stąd olbrzymie znaczenie, jakie posiada katolicyzm dla Polski, od wieków borykającej się z groźnymi sąsiadami, nie należącymi do Kościoła katolickiego, z prawosławną Rosją, z ideologją Wschodu, z żydami wreszcie, jako czynnikiem międzynarodowym i wewnętrznym, godzącym w jej byt i jej romańsko-cywilizacyjne posłannictwo. Tem się też tłumaczy w arcytolerancyjnej i pozbawionej religijnego fanatyzmu Polsce to powszechne, z głębin narodowych ideałów płynące, przywiązanie do katolicyzmu”.

Widać wyraźnie, że współtwórca ruchu narodowego Roman Dmowski słusznie stwierdził w 1927 roku, że „Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę”. Opisane wyżej, zaledwie pokrótce, przenicowanie polskiej kultury wpływami katolickimi uprawnia z całą mocą do nazywania narodu polskiego narodem katolickim – nie ze względu na to, że znacząca większość Polaków to katolicy, ale właśnie z powodu tego nasycenia całej kultury, państwowości i dziejów. Katolickość Polski nie wynika ani z przewagi katolików w społeczeństwie, ani z dominującej roli Kościoła katolickiego wśród innych wyznań, ale z ugruntowanej w katolicyzmie historii, tradycji, mentalności narodowej. Jako iż Polska jest państwem narodowym polskiego narodu, jest więc ona – a przynajmniej być powinna – państwem katolickim.

Roman Dmowski stwierdził również, że „Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu”. Myśl ta jest istotna, gdyż wielokrotnie w dziejach polskich pojawiały się grupy, dążenia i trendy podważające rolę Kościoła, antykatolickie. Nurty te niekiedy nawet maskowały się jako patriotyczne, ale w istocie były one antynarodowe, bowiem niszczenie narodowej religii jest niszczeniem jednego z fundamentów narodowej kultury, a tym samym narodowej tożsamości i narodowego bytu. Polskość bez katolicyzmu nie byłaby już polskością taką, jaka ukształtowała się w toku przeszło tysiąclecia dziejów.

Nie może więc dziwić, że występuje wśród nurtów antykatolickich sprzężenie łączące ich żarliwy antyklerykalizm lub wojujący ateizm z innymi szkodliwymi dla narodu ideologiami. Jest to najczęściej marksizm w swych poszczególnych odmianach starej lewicy, jak i nowolewicowych wariacjach związanych z teorią krytyczną, feminizmem czy ruchami tzw. mniejszości seksualnych. To zwolennicy tego nurtu dokonują największej ilości profanacji, tworzą obsceniczną pseudo-sztukę oraz dopuszczają się fizycznych ataków na kościoły, duchownych i wiernych. Historycznie, obóz ten ponosi również winę za fizyczną eliminację katolickich elit narodu, zarówno świeckich, jak i duszpasterzy. Drugim obozem ideologicznym biorącym na swoje sztandary antykatolicyzm, choć mniej otwarcie od marksistów, jest obóz liberalny. Liberałowie głoszą wolność religijną oraz rozdział Kościoła od państwa – postulaty te prowadzą jednak do postawy krytyki publicznych przejawów życia religijnego. Podnosząc chochoł bezstronności światopoglądowej państwa wprowadzają de facto stronniczość agnostyczno-ateistyczną i marginalizację głosu katolickiego. Jest nie do pomyślenia dla liberałów, że na przykład polityk realizowałby na swoim urzędzie konsekwentną agendę katolicką – według nich w momencie pełnienia służby publicznej czy pracy zawodowej wierzący powinien wręcz „zawiesić” swoją religijność i wynikające z niej postawy i poglądy, by nie naruszać wspomnianej bezstronności. Z kolei wolność religijna prowadzi do religijnego pluralizmu, a ten do podważenia całości kultury narodowej opieranej konsekwentnie przez wieki na jednej i tej samej religii. Istnieją oczywiście inne środowiska antykatolickie, choćby związane z nurtami neopogańskimi lub rodzimowierczymi, jednak ich znaczenie we współczesnej Polsce jest na tyle marginalne, że nie ma potrzeby o nich wspominać. Znakomitą większość frontu antykatolickiego w Polsce tworzą dwa wspomniane obozy – marksistowski i liberalny.

Wydaje się, że rację miał Roman Dmowski uznając katolicyzm za nieodłączną część polskości. Ponad tysiącletnia tożsamość narodowa polska jest wyrazem splotu wątków narodowych ze spuścizną Kościoła, która dotyka każdej bodaj płaszczyzny życia polskiego. Nie da się mówić o Polsce w oderwaniu od Kościoła; kto to robi, ten błądzi. Procesy laicyzacji, w których znalazła się obecnie Polska stanowią znaczące wyzwanie dla narodu, ale doświadczenie historyczne pokazuje, że do tej pory każdy, kto usiłował zniszczyć katolicyzm Polaków ponosił klęskę – nie ma już pogan na wschodzie Europy, nie ma Ordy, Osmanów i chanatu krymskiego, nie ma mocarstw zaborczych, nie ma bolszewików, III Rzeszy i Sowietów, nie ma PZPR. Do ruchu narodowego należy, by w przyszłości nie było również zagrożeń dnia dzisiejszego.